środa, 25 czerwca 2014

Od Nekare

Był piękny,słoneczny dzień spacerowałam sobie przez plaże i usłyszałam pisk jakiegoś szczeniaka.Malucha niósł jakiś wilk,zapewne wadera.Ruszyłam w ich stronę.Szczenie było wystraszone ,a wadera zaczęła uciekać do morza.Po chwili ,gdy już miała wody po szyje puściła szczeniaka.Maluszek zaczął piszczeć z zimna.Wychodząc z wody wadera powiedziała :
-A masz smarkaczu !-i pobiegła gdzieś.Tą okrutną waderą bez serca okazała się Foonia...wbiegłam do wody i zaczęłam kręcić nerwowo łbem oglądając się za tonącym szczeniakiem.Po chwili zauważyłam jego pyszczek i ruszyłam po niego.Gdy wyszłam z wody ze szczeniakiem w pyszczku (trzymałam go za kark jak każdy) i położyłam na piasku.To był jeden ze szczeniąt do adopcji w watasze Jango (czyt.Dżango).Zaniosłam go do Yuki by sprawdziła czy malec nie ma jakichś poważniejszych obrażeń.
-Widzisz ?-zapytała
-Tak...-powiedziałam
Okazało się ,że Jango ma poszarpany grzbiet...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz